Chociaż początkowo wyniki tej terapii przyjmowano z niedowierzaniem, teraz, po ponad dwudziestu latach, gdy podobne przypadki można mnożyć (także wśród pacjentów chorych na AIDS i inne choroby przewlekłe), niewielu kwestionuje jej skuteczność. Stosuje się ją z wielkim powodzeniem zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w wielu innych krajach.
Simonton zbadał grupę pacjentów zakwalifikowanych przez innych lekarzy jako nieuleczalnie chorzy, z przeciętnym prawdopodobieństwem przeżycia średnio dwanaście miesięcy (zgodnie ze statystyką amerykańską). W ciągu czterech lat objął badaniem i leczeniem stu pięćdziesięciu sześciu pacjentów z nieuleczalnymi nowotworami. Po czterech latach sześćdziesięciu trzech z nich żyło, a ich średnia długość przeżycia wynosiła 24,4 miesiące, podczas gdy w grupie kontrolnej, leczonej tylko konwencjonalnie, średnia długość przeżycia wynosiła mniej niż połowę tego czasu.
Podobne wyniki u pacjentek z zaawansowanym rakiem gruczołu piersiowego z przerzutami przytacza David Spiegel w październikowym wydaniu „The Lancet” z 1989 roku. On również notuje dwukrotnie dłuższe przeżycie pod wpływem psychoterapii uzupełniającej, w porównaniu z grupą kontrolną leczoną tylko konwencjonalnie.